Gdybyśmy mogli porównać tworzenie relacji z drugim człowiekiem, do budowania domu, moglibyśmy zauważyć, że jest to proces potrzebujący czasu, opieki i pewnej dozy kreatywności. To, co budujemy pod presją, z oczekiwaniami, wcześniej czy później runie. Niby oczywiste, ale wcale nie takie proste. Jeśli już zdecydujesz się przejść ten proces, to musisz się nauczyć cierpliwości… w szczególności względem siebie.
Nie raz i nie drugi zagubisz się w miłości z drugą osobą…ale jest szansa, że odnajdziesz siebie
Czasem, nie pozwalamy, aby relacja miała solidną podstawę i zaczynamy idealizować kogoś, chcąc zaspokoić swój głód miłości. Jesteśmy spragnieni uwagi, doceniania, czułości i Bóg wie czego jeszcze. Tęsknimy za tym, co jest rzeczą zupełnie ludzką i naturalną.
Jednak kiedy zaczynamy oczekiwać, że jeden człowiek ma nam to zapewnić, nakarmić nas za te wszystkie lata-zaczyna się ciężar.
Może nam się wtedy wydawać, że miłość jest nie dla nas. Przestajemy po nią sięgać, bo jedna, czy druga osoba nie była w stanie zaspokoić naszego głodu. Tymczasem sama świadomość, że każdy z nas może się nią nakarmić, bez lęku, że dla nas zabraknie – jest uwalniająca.
Łatwo powiedzieć, trudno wykonać? Jeśli ciężko Ci w to uwierzyć, bo znasz tylko te lata głodu, dopuść do siebie jedną, jedyną myśl — że jest to możliwe.
Być może nie zadzieje się to w sposób spektakularny. Będziesz potrzebował/potrzebowała nauczyć się, zauważać miłość/obfitość w pewnych gestach, prezentach, zrządzeniach losu.
Kiedy ja dopuszczam w sobie taką myśl, to nasycenie przychodzi zewsząd, ale nie z tych źródeł, z których bym przypuszczała.